W końcu doczekaliśmy zwycięstwa na wyjeździe i wygląda na to, że mamy nowego idola. 16 października 2021 roku Wisła Kraków wygrała w Zabrzu z Górnikiem po bramce Michala Frydrycha. Od tamtego wyjazdowego zwycięstwa do piątku 22 lipca 2022 roku minęło 279 dni. Trzy czwarte roku kibice Wisły czekali więc na zwycięstwo swojej drużyny na wyjeździe. Po meczu z Resovią mocno wierzymy, że kolejna wyjazdowa wygrana pojawi się już 5 sierpnia w Opolu z Odrą. Ten mecz oczywiście nie oznacza, że teraz Wisła Kraków jest już znakomitą drużyną, graliśmy z pierwszoligowym przeciętniakiem, mieliśmy też trochę szczęścia. Ale ten mecz wlał w nasze serca sporo tak nam potrzebnej nadziei. Oto nasze oceny piłkarzy po meczu Wisły Kraków z Resovią. Momo Cissé – 5 Naszym zdaniem im więcej będzie Momo Cissé grał, tym więcej będzie z niego pożytku. Bo niewątpliwie jest to pomysłowy chłopak. Widać było w meczu z Resovią, że trener uczulał go by w obronie przykładał się tak samo jak w ofensywie. Konrad Gruszkowski – 6 Wszedł na nietypową dla siebie pozycję i całkiem nieźle sobie poradził. Niewiele brakowało a zaliczyłby asystę. Trochę szkoda, że taki piłkarz siedzi na ławce, ale z drugiej strony nie będziemy płakać, że w drużynie jest konkurencja. Patryk Plewka – 6 Zastąpił Vullneta Bashę, który oddychał już rękawami. Występ zaliczony. Piotr Starzyński – 6 Szkoda, że nie przymierzył lepiej, bo jakby strzelił gola to i ocena byłaby inna. Mateusz Młyński – 6 Gdyby ta bramka nie była ze spalonego ocena na pewno byłaby lepsza. Trener Jerzy Brzęczek stawia na Mateusza Młyńskiego i uważamy, że to jest dobry pomysł. Życzymy młodemu Wiślakowi by przełamał się w meczu z Arką. Lepszej okazji do zemsty za odstawienie go ze składu nie będzie 😊. Wiktor Szywacz – 6,5 Dostał od trenera siedem minut, od sędziego kolejne siedem i pokazał się z niezłej strony. Michaël Pereira – 6,5 Michaël Pereira zastąpił na boisku Momo Cissé i zagrał trochę lepiej. Miał nawet prawie gola (nieuznany) i prawie asystę z rzutu rożnego (zacentrował do Jelicia). Wydaje się, że jak będzie w optymalnej dyspozycji fizycznej możemy mieć z niego jeszcze trochę radości. — Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) July 23, 2022 Vullnet Basha – 6,5 Czy to już jest Vullnet Basha z najlepszych lat? Nie. Ale jak dojdzie do pełni dyspozycji fizycznej możemy być spokojni o defensywny środek pola. Krystian Wachowiak – 6,5 To po jego dośrodkowaniu padł gol, wcześniej znakomicie zacentrował w pełnym biegu do Michała Żyry (a ten zmarnował setkę). W ofensywie na pewno bardzo ciekawie. Co do wartości obronnych na razie się nie wypowiadamy, ale w końcu dwa razy zero z tyłu to także jego zasługa. Joseph Colley – 7 Bardzo nas cieszy, że trener tym razem nie miał opóźnionego zapłonu i po beznadziejnym meczu z Sandecją od razu posadził Adiego Mehremicia na ławce. Joseph Colley ma czasem dziwne zagrania, ale nawet jak głupio straci piłkę, potrafi ją dzięki swoim nieprzeciętnym warunkom fizycznym zaraz odzyskać. Jacyś spokojniejsi jesteśmy jak Szwed stoi na obronie obok Igora Łasickiego. Bartosz Jaroch – 7 Powrót Bartosza Jarocha do Rzeszowa nie okazał się zbyt miły dla fanów Resovii. Wygląda na to, że prawa obrona to jedyna pozycja, na której mamy (no może poza bramką) dobrodziejstwo urodzaju. Bartosz Jaroch zaliczył pierwszą asystę, teraz czekamy na pierwszego gola. Igor Łasicki – 7,5 Igor Łasicki meczem z Resovią pokazał, że nie bez powodu Jerzy Brzęczek dał mu opaskę kapitańską. Jego reakcja po strzelonej bramce oraz wywiady pomeczowe świadczą o tym, że ma emocjonalne i intelektualne warunki do bycia kapitanem. Na całe szczęście ma też umiejętności czysto piłkarskie jako obrońca, więc Wisła Kraków zagrała drugi mecz na zero z tyłu. Ivan Borna Jelić Balta – 7,5 Ivan Borna Jelić Balta zaliczył całkiem ładną asystę przy golu Igora Łasickiego, ale przede wszystkim do spółki z Vullnetem Bashą zaprowadził jaki taki porządek w środkowej formacji. Podoba nam się gra Chorwata, bo choć zalicza sporo odbiorów, bardzo rzadko fauluje. Kacper Duda – 7,5 Czy Kacper Duda dostał już propozycję nowego kontraktu? Jego swoboda operowania piłką naprawdę robi wrażenie. W niektórych momentach wręcz ośmieszał piłkarzy Resovii. Kacper Duda już jest nowym idolem kibiców Wisły Kraków, aż się boimy co się będzie działo jak zacznie asystować i strzelać bramki. Mikołaj Biegański – 7,5 Zwycięstwo w Rzeszowie nie byłoby możliwe bez Mikołaja Biegańskiego. Od dawna wiemy, że nasz golkiper jest świetny w sytuacjach sam na sam. W meczu z Resovią pokazał swoje umiejętności także przy bombie z dalszej odległości, gdy w 17 minucie sparował potężny strzał na poprzeczkę. Minutę później było już 1-0 dla Wisły Kraków. Michał Żyro – 8 Jeśli Michał Żyro zagra jeszcze pięć takich meczów jak z Resovią to jego nazwisko znajdzie się na tablicy z napisem “znakomite transfery”. Przepiękny strzał byłego Legionisty był kluczowy dla sytuacji na boisku. Od tego momentu wiślacy poczuli się pewnie i już nie dali sobie poważnie zagrozić. – Podchodzimy do tego zwycięstwa z pokorą, bo liga na pewno będzie bardzo ciężka, dlatego wielkiej euforii po tym meczu nie będzie, twardo stąpamy po ziemi, bo dużo pracy przed nami. – mówi Michał Żyro. – Tak jak po pierwszym spotkaniu prosiłem wszystkich fanów o cierpliwość, to tym bardziej po tym meczu o nią proszę.
Zdeněk Ondrášek ponownie w Wiśle Kraków. Nowym zawodnikiem krakowskiej Wisły został czeski napastnik - Zdeněk Ondrášek. Podpisał z naszym klubem kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2023 roku. Zawiera on ponadto opcję przedłużenia.
Poniedziałek, 16 maja (18:40) Wisła Kraków po 26 latach pożegnała się z Ekstraklasą. Choć na katastrofę zanosiło się od dłuższego czasu, to mało kto wierzył, że rzeczywiście do tego dojdzie. „Nie da się wskazać jednej przyczyny tak słabego sezonu i spadku z ligi, ale nie sięgałbym daleko poza ten sezon. Mamy w lidze drużyny z bardzo dużymi kłopotami i mniejszymi budżetami, które potrafiły się utrzymać” – mówi w RMF FM były piłkarz, a dziś ekspert Canal Plus Grzegorz Mielcarski. Spadek Wisły zaskakuje, bo mówimy o jednej z trzech najlepszych drużyn Ekstraklasy w XXI wieku. Ostatnie sezony były jednak dla Wisły trudne z powodów finansowych i sportowych. Wydawało się, że klub zdoła wyjść na prostą. Jednak sytuacji nie poprawiły ostatnio ani zmiany trenerów ani kolejne transfery. Białą Gwiazdę w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy prowadziło trzech szkoleniowców. Od grudnia 2020 do maja 2021 był to Peter Hyballa. Później do lutego 2022 na ławce trenerskiej zasiadał Słowak Adrian Gula. Zastąpił go Jerzy Brzęczek. Jak podkreśla ekspert Canal Plus, a w przeszłości znakomity napastnik Grzegorz Mielcarsk,i częste zmiany trenerów i kolejne transfery zmieniające kadrę zespołu nie wpłynęły dobrze na drużynę i klub: Czy to był Hyballa czy to był Gula czy teraz Brzęczek. Z każdą zmianą trenera przychodzili też nowi piłkarze. Trudno w taki sposób zbudować zespół. Trudno też zbudować siłę bazując na ciągle zmieniającej się grupie piłkarzy i na zmieniających się szkoleniowcach. Obcokrajowców w Wiśle było dużo, ale gdybyśmy teraz ustawili 20 piłkarzy Wisły na boisku obok siebie i gdyby trenerzy innych klubów Ekstraklasy mogli ich zabrać do swoich drużyn, to przypuszczam, że większość jeżeli nie wszyscy znalazłaby nowe kluby. To nie jest taki słaby kadrowo zespół, ale jako całość się nie sprawdzili. W ostatnim czasie Wisła wygrała chyba tylko jeden mecz na dwanaście, ale grali pod ogromną presją i grali naprawdę dobrą piłkę, dobrze się to oglądało. Zespół kreował sytuacje. Marnował je jednak i nie wygrywał. To był problem, bo piłkarze nie byli źli. Wszystko to czasami trudno ocenić na logikę - mówił były napastnik FC Porto. Mielcarski przypomina, że w lidze potrafiły się utrzymać zespoły, które pod wieloma względami można uznać za słabsze od Wisły jak Stal Mielec czy Warta Poznań. Te drużyny mimo wszystko potrafiły sobie poradzić - zaznacza ekspert Canal Plus. Co czeka Wisłę w pierwszej lidze? Zdaniem Mielcarskiego trudna walka o powrót do elity. Na razie jednak trudno spekulować jak będzie wyglądała kadra zespołu i jakie będą możliwości finansowe: Oczywiście Wisła będzie w gronie faworytów, ale te powroty nie są proste. Spójrzmy ile trwa powrót Widzewa, który przecież ta ma wielką historię. Od lat w Ekstraklasie nie ma GKS-u Katowice. Ten spadek Wisły to ogromna porażka. Kibice długo tego nie zapomną. Miasto spotkało coś bardzo przykrego. Taki spadek to jak ciężka choroba, którą pokonaliśmy, ale o niej pamiętamy. Katar czy przeziębienie to seria kilku porażek. Tu mówimy o czymś poważniejszym. Trzeba to przyjąć z pokorą. Ciekawy jestem jak podejdą do całej sytuacji władze Wisły, jakie będą możliwości. Być może po spadku niektórzy piłkarze będą mogli rozwiązać umowy. Jest dużo znaków zapytania. Zapewne menedżerowie będą szukali lepszych miejsc pracy dla swoich piłkarzy. Ciekawe kto zdecyduje się na pozostanie w Krakowie - zastanawia się były reprezentant Polski.Rebusem poinformowała Wisła Kraków o zatrudnieniu młodego bramkarza z Częstochowy, Mikołaja Biegańskiego. O zainteresowaniu zawodnikiem pisaliśmy 6 maja w tekście “Wisła chce bramkarza Skry Częstochowa”. Dziś Wisła Kraków poinformowała o podpisaniu kontraktu z utalentowanym 19-latkiem. Umowa będzie obowiązywać cztery lata, do końca czerwca 2025 roku. Nowy krakowski- Nie chcę za dużo mówić o tym, co w Wiśle działo się wcześniej, bo mnie tutaj nie było, ale nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że takiej stabilizacji w wynikach to tutaj brakuje od dłuższego czasu. To jest diagnoza. Drużyna musi zrozumieć, że skoro coś takiego było tutaj dwa lata temu, rok i jest obecnie, to mamy problem. I trzeba znaleźć lekarstwo - mówi trener Wisły Kraków Adrian KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"- Gdy zaczynał pan latem pracę w Wiśle Kraków, miał pan zapewne związane z nią oczekiwania. Po tych kilku miesiącach, spędzonych w Polsce może pan powiedzieć, że wszystko, czego pan się spodziewał, potwierdziło się?- Gdy decyduję się podjąć pracę w jakimkolwiek klubie, to nie mam wielkich oczekiwań. Koncentruję się raczej na zadaniu do wykonania, realizacji celów. Na tyle długo pracuję w tym zawodzie, żeby wiedzieć, że nie wszystko jest tak łatwe jak się może wydawać z boku. Oczywiście mam też pełną świadomość, że nie zrealizowaliśmy naszych celów w lidze, że powinniśmy mieć więcej punktów i być wyżej w tabeli. W Pucharze Polski natomiast wykonaliśmy zadanie na ten rok, gramy w tych rozgrywkach dalej. Jeśli natomiast zapyta mnie pan czy jestem zadowolony z tego, co prezentował zespół przez większość jesieni, to odpowiem, że nie. I nie mam tutaj na myśli tylko wspomnianych punktów i miejsca w tabeli, ale również sposób gry, jaki prezentowaliśmy w wielu meczach. - To rozczarowanie z pana strony tym, co prezentował zespół, jest duże?- Rozczarowanie to nie jest dobre słowo w tym przypadku. Po prostu nie jestem zadowolony z tego jak funkcjonowaliśmy przez większość Bardzo dużo punktów straciliście tak naprawdę na własne życzenie. Po prostych błędach indywidualnych, z powodu braku koncentracji w kluczowych momentach. To jest coś, co najbardziej pana denerwuje, gdy ocenia pan grę swojego zespołu?- To rzeczywiście bywa irytujące, bo jeśli jeden prosty błąd decyduje o tym, że nie wygrywasz meczu, że tracisz punkty, a tak naprawdę nasza wspólna praca, którą wykonujemy przez cały tydzień, gdy przygotowywaliśmy się do meczu, jest w ten sposób zanegowana, to można być złym. To są naprawdę rzeczy, które można wyeliminować i nad którymi systematycznie pracujemy. Bo można zachować pełną koncentrację i podawać dokładnie do kolegi na kilka metrów. Później mamy taki efekt, że gdy przychodzi mecz to gramy dobrze, dyktujemy warunki przez większość czasu, a później jedna sytuacja jeden błąd decyduje o tym, że zostajemy z niczym. Muszę się zgodzić, że stanowczo za dużo punktów straciliśmy w ten sposób. - Straciliście też bardzo dużo bramek… Czego brakowało w waszej grze defensywnej, żeby to wyglądało lepiej?- Kompaktowości w grze, koncentracji całej drużyny na defensywie i lepszego zachowania w sytuacjach jeden na jeden. Bo jeśli tracisz tyle bramek, to nie jest wina tylko obrońców. Pracować muszą wszyscy. Brakowało nam też stabilizacji, musieliśmy często zmieniać ustawienie z różnych przyczyn. To wszystko są drobne sprawy, ale one wpływają na to, że w jednym czy drugim meczu możesz się potknąć, stracić punkty. Podam taki przykład - zaczynaliśmy sezon z Mateuszem Lisem w bramce. To była mocna „jedynka”, w dodatku silna osobowość w szatni. A później straciliśmy go nagle na kilkadziesiąt godzin przed meczem w Niecieczy. Do bramki musiał wejść nastolatek, który nigdy w ekstraklasie nie grał. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - wiem, że transfery są integralną częścią futbolu i trudno mieć pretensje o to, że klub je robi. Tylko gdy dochodzi do zmiany na tak newralgicznej pozycji, to trzeba trochę czasu, cierpliwości, żeby to znów funkcjonowało jak należy. Czasami to się odbije niestety na wynikach. My straciliśmy Lisa, a pozyskaliśmy wspomnianego nastolatka i bramkarza, którego w polskiej lidze nie było kilkanaście lat. I choć dzisiaj możemy powiedzieć, że mamy bardzo dobry duet bramkarzy, bo i Biegański i Kieszek dają nam jakość, to jednak potrzebowali czasu, żeby zaadaptować się do nowych Skoro mówiliśmy o zmianach w obronie, to na jej środku praktycznie przez cały sezon były rotacje. Szansy nie dostał jednak w ogóle Adi Mehremić, a że kibice często pytali o tego zawodnika, to zapytam i ja. On po prostu przegrywa rywalizację czy są jakieś inne przyczyny, że pan w ogóle nie stawiał na niego? I czy są plany, żeby w zimie się z Mehremiciem rozstać?- O naszych zimowych planach za wcześnie jest mówić. Poczekajmy z tym. Co do Adiego, to sprawa jest trochę złożona. Gdy przyszliśmy do Wisły, on był kontuzjowany. Leczył się, rehabilitował, a my w tym czasie musieliśmy patrzeć na dobro drużyny i starać się doprowadzić do jak największej stabilności w obronie. Zmiany, jakie robiliśmy, były czasami wymuszone. Nie jest dobrze robić rewolucję w składzie co tydzień. Adi, nawet gdy już był zdrowy, nie prezentował takiego poziomu, jakiego od niego oczekiwaliśmy. Lepiej wyglądali Michal Frydrych, Maciek Sadlok czy Serafin Szota. Gdy Alana Uryga doszedł do siebie, też prezentował lepszą formę. Zresztą pod koniec jesieni Adi znów miał problemy zdrowotne. Generalnie przegrał po prostu walkę o miejsce w Jeśli poruszamy temat stoperów, to chciałbym zapytać o sposób rozpoczynania waszych akcji od bramki. Pan stawia na rozgrywanie, a nie wybijanie piłki daleko do przodu. Kilka razy miało to jednak dla was brzemienne w skutki konsekwencje. Dopuszcza pan taką możliwość, żeby jednak podchodzić do takich spraw bardziej elastycznie i jeśli przeciwnik zakłada dobrze wysoki pressing, to jednak nie bawić się tak z piłką pod swoją bramką?- Muszę się zgodzić z tym, że nasze wyprowadzanie piłki nie było na takim poziomie, jakiego oczekiwaliśmy, ale to nie oznacza, że musimy wszystko zmieniać w naszym sposobie gry. Taki jest trend w dzisiejszym, nowoczesnym futbolu. Trzeba jednak zachować spokój w takich sytuacjach, ale nie podejmować zbędnego ryzyka. Trzeba mieć pewność siebie w budowaniu akcji, w wychodzeniu spod pressingu. Jeśli przeciwnik zakłada go dobrze, to trzeba wyczuć moment, kiedy przenieść ciężar gry do środka pola. To jest wymagający sposób gry, a choć jesteśmy dzisiaj pod większą presją wyniku, to nie chcę odchodzić od mojej filozofii gry. Chcę ją po prostu tak dopracować, żeby zawodnicy nie popełniali prostych błędów. Oczywiście bywają mecze, w którym zmuszeni jesteśmy reagować na zmieniającą się sytuację, w tym na problemy zdrowotne czy postawę przeciwnika, ale generalnie będziemy dążyć do tego, aby towarzyszył nam przyjęty styl gry, a co za tym idzie większa pewność siebie w sytuacjach boiskowych. - W pana filozofii mieści się również posiadanie piłki. W większości meczów mieliście je większe od rywali, czasami nawet bardzo wyraźnie, ale to często zupełnie nie przekładało się na stwarzanie sytuacji, na strzelanie goli czy na najważniejsze - zdobywanie punktów. Co zatem robiliście źle?- Choć za nami jedna runda, to tak naprawdę wciąż jesteśmy na początku drogi, zrobiliśmy dopiero pierwszy krok. Drużyna uczyła się jak starać się utrzymać dłużej przy piłce, jak budować pewność siebie w kontroli nad meczem. Chcę, żebyśmy tak grali, a nie długimi podaniami na zasadzie uda się 50 na 50 wygrać pojedynek w powietrzu albo nie uda. Zresztą przy naszej drużynie to by nie było nawet 50 na 50, bo poślesz dalekie podanie na takich piłkarzy jak Yaw Yeboah, Piotruś Starzyński, Mateusz Młyński czy Stefan Savić, to jakie oni mają szansę wygrać w powietrzu w rosłymi obrońcami? Trzeba szukać innych atutów. W mojej ocenie musimy pracować nad tym, żeby być w decydujących fazach rozgrywania akcji jeszcze dokładniejszym, szybszym, bardziej zdecydowanym. Musi być też lepsza mentalność w trudnych momentach, gdy gra się o wynik. To co my chcemy grać, to nie jest łatwa sprawa. Tego nie da się wdrożyć w dwa, trzy miesiące, nawet w pół roku. Potrzebna jest cierpliwość, choć zdaję sobie sprawę, że wyniki nawet w momencie budowy czegoś nowego muszą być Ma pan pełne przekonanie, że zawodnicy, którymi pan dysponuje mają odpowiednią jakość, umiejętności, żeby grać taki futbol, o jakim pan mówi?- To jest weryfikowane, analizowane cały czas. - proszę mi wierzyć. Pracujemy nad tym, oceniamy kto ma umiejętności, kto ma pewność siebie na boisku. Oczywiście to nie jest tak, że my będziemy tylko czekać aż jeden z drugim zawodnik przyswoi sobie taktycznie niuanse. Musimy od nich wymagać zawsze nie tylko maksimum zaangażowania, ale również, a może przede wszystkim tego, żeby pokazywali na boisku maksimum swojego potencjału tydzień w tydzień, na każdym treningu, bo biorę odpowiedzialność nie tylko za wyniki, ale także za to, jak ten zespół pracuje. I tak ukierunkowana jest nasza praca, żeby znaleźć odpowiedź kto umiejętności ma już teraz, kto ma potencjał, żeby za chwilę je mieć, a kto na poziom, którego oczekujemy, raczej nie wskoczy nigdy. To będzie niosło za sobą konkretne Na newralgicznej pozycji rozgrywającego konsekwentnie stawiał pan przez prawie cały sezon na Michala Skvarkę. Nie można mu odmówić chęci, bo on w każdym meczu dużo biega, ale jeśli popatrzeć na jego liczby, to one na kolana nie rzucają. Długo pan jednak dawał mu szansę, dopiero w grudniu wylądował na ławce. Stracił u pana kredyt zaufania?- Jeśli rozmawiamy o naszej „dziesiątce” to popatrzmy z jakiego punktu startowaliśmy. Na początku sezonu na tę pozycję szykowany był nie tylko Michal, ale również Kuba Błaszczykowski czy Stefan Savić. To miała być rywalizacja między nimi. A później kontuzję złapali Kuba, Stefan i został nam praktycznie tylko „Skvara”. Ja się zgadzam, że były mecze, w których aż prosiło się, żeby na tej pozycji zrobić zmianę, ale nie mieliśmy za dużo opcji, bo piłkarzy, którzy mają predyspozycję do gry na tej pozycji, nie było wielu. Wiem, że Michal nie zawsze grał tak jak oczekują tego wszyscy, ale jestem przekonany, że on ma świetny charakter i jeszcze pokaże się z dobrej strony. On też wykonuje dla drużyny dużo potrzebnej pracy w obronie. Idzie do pressingu, ale jeśli on biegnie do stopera, a nie ma wsparcia na bokach, to każdy powie, że i naszej „dziesiątce” czegoś brakuje. To jest zespół naczyń połączonych. Michal także doskonale zdaje sobie sprawę z oczekiwań względem jego osoby i w każdym kolejnym kolejnym treningu i meczu przykłada się mocno, aby pomóc drużynie w realizacji założeń i celów. - To jak tak analizujemy już poszczególne formacje, trudno nie wspomnieć o napastnikach. Zarówno Jan Kliment jak i Felicio Brown Forbes mieli dobry początek sezonu, ale później po prostu się „zacięli”, nie strzelali bramek w lidze. Pan wie, gdzie jest tego przyczyna? Czy to zespół jako całość gorzej funkcjonował w ofensywie czy jednak można wymagać od napastników, żeby czasem sami wykreowali sytuacje i je wykończyli?- To prawda, że napastnicy żyją z podań i to prawda, że na początku sezonu to funkcjonowało dobrze, a „Klimi” i Felo strzelali dla nas bramki. Później pewne rzeczy nie funkcjonowały już tak jak powinny. Zaczęliśmy szukać różnych rozwiązań, np. grać dwójką w ataku. Obaj nie byli jednak przyzwyczajeni do takiego układu, choć pod sam koniec jesieni były już fragmenty, gdy potrafili nieźle współpracować. Nie zapominajmy też o innych sprawach. Kliment chorował, długo po tym dochodził do pełnej formy fizycznej. Felo jakiś czas siedział w domu przed sezonem, gdy załatwiane były transferowe formalności. Myślami był już w Chinach. A później nagle do nas wrócił. I można oczywiście opowiadać, że był dobrze przygotowany, bo pracował indywidualnie, ale skoro z nami nie trenował, to wcześniej czy później musiało się to odbić na jego dyspozycji. Nie ma tutaj cudów. To nie była dla niego łatwa sytuacja, bo musiał przestawić się też na nieco inne zadania. Wierzę jednak, że oni obaj wciąż mogą nam dać bardzo dużo. Musi tylko wszystko zagrać - zdrowie, przygotowanie fizyczne, taktyczne. - Przez całą jesień dużo rozmawialiśmy o mentalności tej drużyny. Były mecze, w których zespół zostawiał nie 100, a nawet 150 procent zaangażowania na boisku. Były jednak również spotkania, gdy patrząc z boku można było odnieść wrażenie, że jest z tym problem. Co trener może zrobić, żeby tydzień w tydzień, przy pełnym stadionie, ale też przy takim, na którym gdzieś na drugim końcu Polski jest ich garstka drużyna była odpowiednio nastawiona do gry?- Najlepszą metodą mobilizacji piłkarza jest konkurencja. Trzeba też wymagać od każdego zawodnika powtarzalności w każdym meczu. Nie chcę za dużo mówić o tym, co w Wiśle działo się wcześniej, bo mnie tutaj nie było, ale nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że takiej stabilizacji w wynikach to tutaj brakuje od dłuższego czasu. To jest diagnoza. Drużyna musi zrozumieć, że skoro coś takiego było tutaj dwa lata temu, rok i jest obecnie, to mamy problem. I trzeba znaleźć lekarstwo. Dla mnie ważne jest, że powoli zaczynają być oznaki, że zespół zaczyna to rozumieć. Cieszę się, że piłkarze pokazali, że chcą nad rozwiązaniem tego problemu pracować. To prawda, że to jeszcze nie funkcjonowało na sto procent w meczach. Pierwsze oznaki, że drużyna rozumie, jaki ma problem, już są. Dobrze zareagowaliśmy na trudną sytuację w Łodzi w Pucharze Polski. Zupełnie inaczej zespół zareagował też na sytuację z czerwoną kartką dla Michala Frydrycha w Białymstoku i w Lubinie. Oczywiście ja wiem, że przegraliśmy oba te mecze, ale jednak chyba widać było, że reakcja zespołu w obu przypadkach była diametralnie inna. Progres jest, na ten moment bez wyników, ale wierzę, że to jest jedyna droga, którą musimy kroczyć. Ja z niej nie zejdę!- Dużo mówimy o minusach, to może teraz trochę o pozytywach. Takim były przede wszystkim wasze wygrane w Pucharze Polski. Dawno Wisła nie znalazła się w ćwierćfinale, a biorąc pod uwagę, że zagracie w nim z III-ligową Olimpią Grudziądz, to szanse na półfinał są bardzo duże. Mecze w tych rozgrywkach pokazały również, że zespół potrafi się zmobilizować, że potrafi wychodzić z trudnych sytuacji jak w Tychach czy Łodzi. To jest to, czego oczekiwałby pan również lidze?- Tak, z tego jak prezentowaliśmy się w Pucharze Polski możemy być zadowoleni. Tym bardziej, że te mecze przychodziły w trudnych dla nas momentach. Ze Stalą Mielec zagraliśmy np. po 0:5 w Poznaniu, ale udało się zmobilizować, poradzić z problemami i wygrać. To pokazało, że ten zespół potrafi szybko się pozbierać. To co jest problemem, to że na razie nie udaje nam się tego zrobić na dłuższy czas. W zimie musimy mocno pracować nad tym, żebyśmy byli bardziej stabilni w grze, w osiąganiu dobrych wyników i w budowaniu pewności siebie. Nie jesteśmy dzisiaj zadowoleni z tych elementów, ale są moim zdaniem przesłanki, że ten zespół może grać lepiej i skuteczniej. Tym bardziej, jeśli nieco zwiększymy w nim Plusem jest też to, że wprowadził pan do regularnej gry dość szerokie grono młodych piłkarzy. W klasyfikacji Pro Junior System Wisła jest bardzo wysoko. W klubie są pewnie z tego zadowoleni?- Nie wiem czy są zadowoleni, bo ja zadowolony z tego jak wyglądaliśmy w większości meczów nie jestem. A co do młodych, to ja naprawdę nie patrzę aż tak mocno czy piłkarz jest młody, stary, ale przede wszystkim czy ma jakość. Gra ten, który ma nam pomóc wygrać. Korzystamy z tych zawodników, których mamy w kadrze. Cieszę się oczywiście, że mamy też w niej młodych, zdolnych graczy, ale przed nami i przed nimi jest jeszcze bardzo długa droga do pokonania, żeby wejść na taki poziom, jakiego wszyscy tutaj Wspomniał pan wcześniej o zwiększeniu konkurencji w zespole. To na jakich pozycjach będziecie chcieli się wzmocnić? Można usłyszeć, że ma przyjść środkowy pomocnik na pozycję „osiem”. Czy na innych pozycjach również szykują się jakościowe transfery?- Zawsze staram się koncentrować na tych zawodnikach, których mam w kadrze. Staram się budować zaufanie do nich. Nie będę jednak krył, że jeśli ta drużyna ma się rozwijać, to musimy dołożyć do niej trochę jakości. Każdy trener chce nowych, dobrych zawodników. Najważniejsze jest jednak, żeby znaleźć piłkarzy, który dadzą coś konkretnego klubowi. Nie tylko umiejętności się liczą, ale również chęć poświęcenia, charakter. Nie chcę nowych zawodników, żeby się tylko nazywało, że jest ktoś nowy. Ja chcę takich piłkarzy, którzy pozwolą nam zrobić postęp w budowaniu Jak będą wyglądać przygotowania do drugiej części sezonu? Kiedy startujecie?- Jeszcze układamy detale. Już teraz mogę jednak powiedzieć, że zaczynamy 5 stycznia, a w planie jest obóz w Turcji. Tam będziemy chcieli zagrać trzy sparingi, ale wcześniej, bo już 12 stycznia zagramy z Tatranem Liptovsky Skoro mamy okres świąteczno-noworoczny, to poprosiłbym pana na koniec o deklarację, obietnicę dla kibiców Wisły, którzy w ostatnich latach przeżywali dużo nerwów. Może pan im obiecać, że wiosną „Biała Gwiazda” spokojnie zapewni sobie utrzymanie w ekstraklasie?- Rozumiem dobrze kibiców, że się denerwują, bo trzeci rok z rzędu ich oczekiwania rozmijają się znacząco z tym, co drużyna robi na boisku. Proszę mi wierzyć, że ja też z tego powodu szczęśliwy nie jestem. Mogę im dzisiaj obiecać, że każdego dnia będziemy pracować z maksymalnym zaangażowaniem. Mogę im obiecać, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby zespół nie w kilku wybranych spotkaniach, a w każdym walczył z maksymalnym poświęceniem. Najważniejszym zadaniem jest z mojej strony doprowadzenie do takiej sytuacji, żeby każdy zawodnik zrozumiał, że liczy się każdy dzień, każdy trening. Jeśli zespół to w pełni pojmie, jeśli będzie maksymalne zaangażowanie, to wyniki też przyjdą. Jestem tego ofertyMateriały promocyjne partnera